Discussion:
PANSTWO A PAMIEC OFIAR
(Wiadomość utworzona zbyt dawno temu. Odpowiedź niemożliwa.)
cdn
2009-05-22 08:44:37 UTC
Permalink
PAŃSTWO A PAMIĘĆ OFIAR
Nieupamiętnione ofiary zbrodni wołyńsko-małopolskiej

Konferencja zorganizowana przez Rzecznika Praw Obywatelskich

Program konferencji: „Państwo a Pamięć Ofiar – Nieupamiętnione
Ofiary Zbrodni Wołyńsko-Małopolskiej”
http://www.rpo.gov.pl/pliki/12428096310.pdf


"Martwi nie mogą wołać o sprawiedliwość, obowiązkiem
żywych jest czynić to za nich. Mam na myśli obowiązki nie
tylko moralne, ale i obowiązki naszego państwa, jego
naczelnych instytucji i specjalnie do tego powołanych
urzędów."

Trwały pokój między Polską a Ukrainą może być budowany
jedynie "w oparciu o historyczną prawdę, potępienie sprawców
zbrodni i oddanie czci ich ofiarom".

"Nic nie usprawiedliwia mordowania ludności cywilnej, nie
usprawiedliwia tego żadna idea i żadna intencja, nawet jeśli
inicjatorzy zbrodni uważali, że kierował nimi ważny cel, jakim
jest wolność i niepodległość narodowa".

Rzecznik Praw Obywatelskich - Janusz Kochanowski


//////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////


Dziadowskie państwo polskie

Urzędnicy państwowi zbojkotowali odbywającą się pod patronatem
Rzecznika Praw Obywatelskich sesję poświęconą ludobójstwu
dokonanemu na polskich (ale także żydowskich, ukraińskich i czeskich)
mieszkańcach Wołynia przez ukraińskich nacjonalistów z OUN/UPA
i organizacji ich wspierających, a także przez ukraińskich SS-manów
z dywizji "Galizien".

Przedstawiciel MSZ odwołał swą obecność w przeddzień spotkania,
kilka godzin później odmówił uzgodnionego wcześniej wystąpienia
odpowiedzialny za państwową ochronę pamięci o walce i męczeństwa
narodu Andrzej Przewoźnik, który mówić miał o problemach związanych
z upamiętnieniem zbrodni i jej ofiar.

Nie wiem, jakie podano oficjalne powody (a co to ma za znaczenie?),
na dziennikarskiej giełdzie szybko pojawiła się informacja, że siłą
sprawczą był ambasador Ukrainy w Warszawie, który wykonał kilka
telefonów z groźbą, że jeśli w obecności wysokich urzędników
państwowych będzie się w Warszawie mówić o zbrodniach ukraińskiego
nacjonalizmu, to on się obrazi.

Wierzę, że tak było - pamiętam, jak w rocznicę zbrodni samo pojawienie
się tegoż samego ambasadora w Sejmie wystarczyło, by marszałek
lękliwie schował pod sukno zgłoszony przez część posłów projekt
upamiętniającej ofiary rzezi rezolucji.

To nie jest skandal. Skandal byłby wtedy, gdyby w taki sposób szarogęsił
się w Warszawie ambasador ruski, niemiecki albo amerykański. To byłby
skandal, bo w skandalu jest jeszcze jakiś sens, nawet jeśli to sens
oburzający. Wiadomo, że jesteśmy cieniasami, a wymienione kraje to
mocarstwa, więc pozwalamy im się kopać w tyłek w imię polityki realnej
("Tutaj można zrobić / historyczny przytyk / że co drugi volksdeutsch / był
real-politik", jak śpiewał Kelus).

Ale kiedy dajemy się ustawiać ambasadorowi państwa miotającemu się
na krawędzi istnienia, reprezentantowi opcji skrajnie nacjonalistycznej,
przez miażdżącą większość narodu ukraińskiego odrzucanej, i wysłannikowi
promującego nacjonalistyczną tradycję prezydenta, którego, wedle
najnowszych sondaży popiera 2 (słownie: dwa!) procent ukraińskich
wyborców - to sam nie wiem, jak to nazwać. To jakaś parodia, nonsens,
paranoja. Ponure żarty, żałosne kpiny. Przyrodzona padalcowatość i
służalczość naszej postkomunistycznej klasy politycznej, łącząca totalny
zanik godności z odruchem korzenia się przed obcymi, zyskała tu wymiar
surrealistyczny.

Ba! My przecież Rosji, mocarstwu wprawdzie tylko regionalnemu,
ale jednak mocarstwu, regularnie się za sprawą prezydenta stawiamy
(w gębie, oczywiście, bo to wszak jedyne, co umiemy). I za sprawą tegoż
samego prezydenta (nie tylko jego, ale w dużym stopniu) dopuszczamy
się podłości, jaką jest współudział państwa w zakłamywaniu, a co najmniej
zamilczaniu jednej z najokrutniejszych zbrodni II wojny światowej, w której
ofiarą obłąkańczej, bliskiej nazizmowi ideologii OUN padło około stu tysięcy
naszych rodaków.

To wszystko do tego stopnia nie ma sensu, że tłumaczyć się daje tylko na
sposób medyczny. Otóż polska elita polityczna, i to w równym stopniu jej
część platformerska jak i pisowska, postkomunistyczna i michnikowa,
słowem, prawie cała - zapadła na schorzenie, które czas pewien temu
pozwoliłem sobie nazwać "juszczenkozą".

Schorzenie to objawia się obsesyjnym popieraniem prezydenta Juszczenki
w przekonaniu, że jest on jedynym gwarantem demokracji na Ukrainie.
Popieraniu tym bardziej obsesyjnym i uporczywym, im bardziej Juszczenko
zdradza swych "pomarańczowych" wyborców i ideały, które głosił, i im
bardziej się uzależnia od skrajnie radykalnych partyjek pogrobowców
SS-Galizien i UPA. Jednym z efektów tej epidemii juszczenkozy jest,
że gdy niby "pomarańczowy", a w istocie od dawna już brunatny Juszczenko
stawia pomniki zbrodniarzom, to przedstawiciele państwa polskiego
ochoczo w tym mu pomagają, wierząc, że przez recydywę faszyzmu
wiedzie droga do zdemokratyzowania Ukrainy i ciągnięcie jej do Europy.

To skutek najbardziej oburzający, bolesny, ale i tak, jako przynależny do
sfery symboli, w sumie nie najbardziej zgubny w skutkach. Z punktu widzenia
polityki najgorsze jest to, że - podobnie zresztą jak w wypadku Litwy, choć
tam skala problemu jest daleko mniejsza - ugłaskiwanie nacjonalistów
poprzez entuzjastyczne popieranie ich antypolskich szaleństw dało ten
skutek, iż ukraińscy politycy uważają, że poparcie Polski należy im się
jak przysłowiowemu psu buda, że jest niezmienne, a skoro tak, to nie
trzeba się z Polską liczyć zupełnie i niczym jej za to poparcie płacić.

Plują więc na nas z piątego pietra i wręcz się z głupich Lachów śmieją.
Kibice tej żałosnej "real-politik" nie przestają przekonywać, że ustępowanie
przed coraz bardziej rozzuchwalonym ukraińskim nacjonalizmem to wymóg
geopolityczny, ale co niby tym ustępowaniem udało się załatwić, nikt nie
umie powiedzieć. Bo nie załatwiono niczego. Tchórzostwo nikomu nie
imponuje, niczego nie załatwia, tylko rozzuchwala.

Powtórzę - boli mnie, gdy Polska płaszczy się przed wielkimi tego świata.
Ale gdy płaszczy się przed żałosnym bankrutem i jego rzezimieszkami,
to już jest więcej niż ból. To się po prostu chce wyć, patrząc, do jakiego
stopnia zeszło na dziady państwo dumnie się określające mianem
"III Rzeczpospolitej".

Rafał A. Ziemkiewicz
http://fakty.interia.pl/felietony/ziemkiewicz/news/dziadowskie-panstwo-polskie,1310982


//////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////


Wystąpienie RPO podczas konferencji: „Państwo a Pamięć Ofiar –
Nieupamiętnione Ofiary Zbrodni Wołyńsko-Małopolskiej” – 20 maja 2009 r.
http://www.rpo.gov.pl/pliki/12428197910.pdf

Komunikat PAP - RPO: upamiętnienie Wołynia warunkiem poprawy stosunków
z Ukrainą - 20 maja 2009 r.
http://www.rpo.gov.pl/pliki/12428262360.pdf

Dr Elżbieta Mikos-Skuza, WPiA: "Obowiązki państwa wobec ofiar zbrodni
ludobójstwa w świetle prawa międzynarodowego"
http://www.rpo.gov.pl/pliki/12428305820.pdf

Pismo MSZ w sprawie udziału przedstawiciela MSZ w konferencji:
"Państwo a pamięć ofiar. Nieupamiętnione ofiary zbrodni
wołyńsko-małopolskiej" - 19 maja 2009 r.
http://www.rpo.gov.pl/pliki/12429087840.pdf
--
cdn
* Jeśli zapomnę o nich, Ty, Boże na niebie, zapomnij o mnie *

Wydarzyło się 65 lat temu
http://65-lat-temu.salon24.pl/
leone
2009-05-23 20:07:21 UTC
Permalink
Nie uważam, że ta sesja powinna się odbyć ; RPO nie jest tutaj IMO
odpowiedni podmiotem do takich działań; takie sesje powinny być
organizowane przez IPN a RPO powinien sie ograniczyć się jedynie do
formy komunikatu, publicznego orzeczenia.

Sam tytuł jest kłamliwy; Ludobójstwo jest działaniem nastawionym na
wyniszczenie narodu, grupy etnicznej; Ukraińcy nigdy nie dokonali
ludobójstwa !! świadczy o tym m.in. to, że SS Galizien nie dokonywała
mordów Polaków w '44, kiedy została odesłana do zwalczania powstania
warszawskiego; nigdy też nie słyszałem też o tym aby OUN, UPA czy inna
ukraińska nacjonalistyczna organizacja chciała śmierci wszystkich
Polaków;

można mówić owszem o zbrodniach ale zarzut ludobójstwa, zwłaszcza
skierowany do SS Galizien jest tak samo uprawiony jak do władz II RP;

czystka etniczna nie jest tożsama z ludobójstwem; przykład: Srebrenica
tutaj żołnierze YFA dokonali czystki etnicznej na ludności
muzułmańskiej; dokonali zbrodni przeciw ludności, ale nie dokonali
ludobójstwa; Akcja Wisła gdzie czy też oddanie ZSRR Czerwonohrodu


RPO jak już się decyduje na organizowanie takigo forum to powinien
stać na straży prawa wszystkich obywateli II RP a nie stawać się
adwokatem tylko jednej grupy etnicznej;

Kochanowski pokazał już nie pierwszy raz, że daleko mu do prawidłowego
wypełniania swej funkcji; ale widocznie poprzedni rząd nie potrafił
znaleź lepszego kandydata na to stanowisko i teraz mamy tego skutki.
cdn
2009-05-25 10:12:25 UTC
Permalink
Post by leone
Nie uważam, że ta sesja powinna się odbyć ; RPO nie jest tutaj IMO
odpowiedni podmiotem do takich działań; takie sesje powinny być
organizowane przez IPN a RPO powinien sie ograniczyć się jedynie
do formy komunikatu, publicznego orzeczenia.
Sam tytuł jest kłamliwy; Ludobójstwo jest działaniem nastawionym na
wyniszczenie narodu, grupy etnicznej; Ukraińcy nigdy nie dokonali
ludobójstwa !! świadczy o tym m.in. to, że SS Galizien nie dokonywała
mordów Polaków w '44, kiedy została odesłana do zwalczania powstania
warszawskiego; nigdy też nie słyszałem też o tym aby OUN, UPA czy inna
ukraińska nacjonalistyczna organizacja chciała śmierci wszystkich
Polaków;
można mówić owszem o zbrodniach ale zarzut ludobójstwa, zwłaszcza
skierowany do SS Galizien jest tak samo uprawiony jak do władz II RP;
czystka etniczna nie jest tożsama z ludobójstwem; przykład: Srebrenica
tutaj żołnierze YFA dokonali czystki etnicznej na ludności
muzułmańskiej; dokonali zbrodni przeciw ludności, ale nie dokonali
ludobójstwa; Akcja Wisła gdzie czy też oddanie ZSRR Czerwonohrodu
RPO jak już się decyduje na organizowanie takigo forum to powinien
stać na straży prawa wszystkich obywateli II RP a nie stawać się
adwokatem tylko jednej grupy etnicznej;
Kochanowski pokazał już nie pierwszy raz, że daleko mu do prawidłowego
wypełniania swej funkcji; ale widocznie poprzedni rząd nie potrafił
znaleź lepszego kandydata na to stanowisko i teraz mamy tego skutki.
Eksterminacja Polaków na Kresach to było LUDOBÓJSTWO. Ludobójstwo
dokonane ze szczególnym okrucieństwem - GENOCIDUM ATROX.

Zbrodnia ta wyczerpywała wszystkie znamiona zbrodni nieprzedawnialnej,
podjętej z najniższych pobudek, w oparciu o zbrodniczą faszystowską i
rasistowską ideologię.

///////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////

[...]

Pojęcie i sam termin "ludobójstwo" (angielskie genocide) stworzone
zostały we wczesnych latach czterdziestych przez Rafała Lemkina. Lemkin
(1901-1959) był w latach trzydziestych podprokuratorem Sądu Okręgowego
w Brzeżanach (woj. tarnopolskie), później delegowanym na równorzędne
stanowisko w Warszawie, wreszcie adwokatem i wykładowcą Wolnej
Wszechnicy Polskiej tamże. Nad problematyką ludobójstwa (określaną
przez niego wówczas jako "akty barbarzyństwa") pracował już przed wojną.
Do Stanów Zjednoczonych przedostał się w 1941r. i tam w 1944r. wydał
swoje przełomowe dzieło.
Był również głównym twórcą podstawowego w tej dziedzinie traktatu
międzynarodowego: Konwencji o zapobieganiu i karaniu zbrodni ludobójstwa,
przyjętej przez Zgromadzenie Ogólne ONZ 9 grudnia 1948 r. W związku z tym
w latach pięćdziesiątych dwukrotnie proponowano go do Pokojowej Nagrody
Nobla.
Zapisy cytowanej K o n w e n c j i , która jest ratyfikowana przez olbrzymią
większość państw świata, muszą być dziś traktowane jako ius cogens, innymi
słowy takie, od których "nie może być odwrotu" (przeciwieństwem jest ius
dispositiuum). Jednocześnie zbrodnia ludobójstwa wpisana jest do większości
kodeksów karnych państw współczesnego świata.

W rozumieniu art. II tej K o n w e n c j i "ludobójstwem jest
którykolwiek z następujących czynów, dokonany w zamiarze zniszczenia w
całości lub części grup narodowych, etnicznych, rasowych lub religijnych
jako takich", dokonanych w różnych postaciach: na pierwszym miejscu (art.
II, pkt a/) figuruje, rzecz jasna, "zabójstwo członków grupy", dalej jednak
(punkty b/-e/) ujęte są również: "b/ spowodowanie poważnego uszkodzenia
ciała lub rozstroju zdrowia psychicznego członków grupy; c/ rozmyślne
stworzenie dla członków grupy warunków życia obliczonych na spowodowanie
ich całkowitego lub częściowego zniszczenia fizycznego; d/ stosowanie
środków, które mają na celu wstrzymanie urodzin w obrębie grupy;
e/ przymusowe przekazywanie dzieci członków grupy do innej grupy".
Trzeba tu wyraźnie powiedzieć, że ludobójstwo ukraińskie na Polakach ma
w stosunku do ludobójstwa niemieckiego i sowieckiego szereg fatalnych
wyróżników (okoliczności obciążających):

Po pierwsze, w swoim założeniu obejmowało ono jak najszybszą
eksterminację fizyczną (wymordowanie) - "tam i wtedy" - wszystkich Polaków,
których udało się dosięgnąć, od niemowląt po starców, bez jakiejkolwiek
różnicy płci lub wieku. Pod tym względem porównywalne jest ono jedynie
do niemieckiego totalnego ludobójstwa na Żydach - lecz nie na Polakach.
Zresztą, dodajmy, jeśli chodzi o eksterminację Żydów - obywateli polskich -
na Kresach południowowschodnich RP, Ukraińcy mieli nie tylko olbrzymi udział
we wszystkich masowych aktach ludobójstwa wspólnie z Niemcami lub
samodzielnie pod niemieckim nadzorem, ale dokonywali również podobnych
aktów na własną rękę, już latem 1941 r. w momencie wkraczania wojsk
niemieckich.
Później, już po wspólnej z Niemcami likwidacji gett, a więc głównie od
drugiej połowy 1942 r., Ukraińcy wyłapywali i mordowali jeszcze pojedynczych
ukrywających się Żydów. Wszystkie te "akcje" połączone były, przypomnijmy,
z olbrzymim rabunkiem mienia.

Po drugie, ludobójstwo ukraińskie połączone było z reguły ze stosowaniem
najbardziej barbarzyńskich tortur. Chodzi tu o sięgające XVII i XVIII w.
tradycje hajdamackie (powstania Chmielnickiego i "koliszczyzny"), stosowane
już wtedy rąbanie ofiar siekierami, wrzucanie rannych do studzien,
przerzynanie piłą, wleczenie koniem, wydłubywanie oczu, wyrywanie języków
itp. Takich barbarzyńskich czynów Niemcy, a nawet Sowieci (z reguły) nie
dokonywali. Oczywiście było bicie i często bestialskie znęcanie się w czasie
śledztw oraz w obozach koncentracyjnych (gdzie dochodziło jeszcze wielkie
głodowanie i praca ponad siły, zbrodnicze eksperymenty medyczne u Niemców
etc.), ale nie miało miejsca mordowanie połączone z obcinaniem czy
wyrywaniem części ciała, przepiłowywaniem, rozpruwaniem brzuchów
i wywlekaniem wnętrzności itp.
W ogóle, dodajmy, w skali europejskiej - rozpatrywane pod kątem
stosowanych straszliwych tortur - ukraińskie ludobójstwo na Polakach
porównywalne jest jedynie częściowo z ludobójstwem chorwackim (ustasze
Ante Pavelicia) na Serbach w okresie II wojny światowej od wiosny 1941r.
Jednak tam praktykowano szeroko masowe wypędzanie oraz "nawracanie"
na katolicyzm, co oznaczało pozostanie przy życiu dużej większości Serbów,
którzy znaleźli się w granicach stworzonego w kwietniu 1941 r. - z łaski
Niemiec i Włoch państwa chorwackiego. Natomiast w przypadku ludobójstwa
ukraińskiego praktycznie wszystkich Polaków, którzy wpadli w ręce siepaczy
- mordowano.
Bowiem, wbrew kłamstwom strony ukraińskiej, całkowicie obalonym w pracy
Siemaszków, nie było żadnych "wezwań do opuszczenia" Wołynia przez
Polaków czy wprost ich "wysiedlania". Odwrotnie, bardzo często Polaków
chcących uciekać przed ludobójstwem mającym już miejsce w sąsiednim
powiecie czy gminach zachęcano do pozostania, "gwarantując" im
bezpieczeństwo (sporadycznie nawet na piśmie!) lub wręcz grożono, że
ucieczka traktowana będzie jak "zdrada" wobec Ukraińców - wszystko po
to, by ich wszystkich na miejscu wymordować! (o czym jeszcze dalej).

Po trzecie, o ile ludobójstwo niemieckie i sowieckie dokonywane było
wyłącznie przez "wyspecjalizowane" zbrodnicze formacje mundurowe:
po stronie niemieckiej w szczególności tzw. Einsatzgruppen der
Sicherheitspolizei oraz SD (Sicherheitsdienst); po stronie sowieckiej
wojska NKWD - to inaczej było jeśli chodzi o ludobójstwo ukraińskie.
W tym przypadku obok dominującej scenę banderowskiej Ukraińskiej
Powstańczej Armii i (na Wołyniu) konkurencyjnych formacji bulbowców
i melnykowców oraz stworzonej przez Niemców w drugiej połowie 1941r.
policji ukraińskiej (która w początkach 1943 r. zdezerterowała), zwłaszcza
przy większych ludobójczych akcjach, uczestniczyły w nich również w sumie
dziesiątki tysięcy lokalnych ukraińskich chłopów, w tym tzw. Somooboronni
Kuszczowi Widdiły (formalnie wiejskie oddziały "samoobrony", które jednak
w praktyce stanowiły siły pomocnicze UPA w ludobójstwie na Polakach),
sąsiedzi, bandy uzbrojone w siekiery, widły itp. - rodzaj ukraińskiego
pospolitego ruszenia. Mało tego, towarzyszyły im czasem kobiety, wyrostki,
a nawet dzieci ukraińskie, zajmujący się masowym rabunkiem mienia,
podpaleniami i dobijaniem rannych Polaków. Działo się tak mimo nieraz
wzajemnej wieloletniej rzekomej przyjaźni, czy wręcz istniejących w stosunku
do pewnych Polaków długów wdzięczności.
Dlatego ludobójstwo na Wołyniu w okresie II wojny światowej określam
jednoznacznie jako ludobójstwo _u k r a i ń s k i e_ (a nie, na przykład,
jako dokonane przez UPA, banderowców, nacjonalistów ukraińskich, czy
podobnie).
Wbrew bowiem temu, co niejednokrotnie zaznacza w swych publikacjach
Wiktor Poliszczuk (pochwalnie cytowany dalej w tej Przedmowie), genocyd
na Wołyniu - jak to dokumentuje praca Siemaszków - dokonany został przez
szerokie rzesze tamtejszych Ukraińców, nie tylko "bojowników" UPA, ale
również grube tysiące zwykłych chłopów (często zresztą do tego przez UPA
przymuszanych), oraz nieraz niestety wspomagających ich w dobijaniu,
podpalaniu, a zwłaszcza rabunku masy kobiet, wyrostków, a czasem nawet
dzieci.
Dla całkowitej jasności: 1) Nikt nie twierdzi, że w ludobójstwie i
zjawiskach temu towarzyszących uczestniczyła większość Ukraińców wołyńskich,
tym bardziej iż, jak już o tym była mowa (por. przypis 6), ludobójstwo na
Polakach ograniczyć się musiało w zasadzie do terenów wiejskich; niemniej
chodziło tu o poważny segment ludności ukraińskiej Wołynia. A więc fakty
oraz pewna uczciwość nakazują, a co najmniej pozwalają mówić w tym przypadku
o Ukraińcach tout court, podobnie jak cytowany dalej prezydent RFN Roman
Herzog mówi nie o zbrodniach popełnionych przez nazistów czy podobnie, ale
o zbrodniach popełnionych przez Niemców. 2) Jednocześnie trzeba wyrazić
wysokie uznanie dla tych Ukraińców, którzy-dość liczne takie przykłady
znajdujemy w pracy Siemaszków - pomagali Polakom przez ostrzeżenie, krótkie
ukrywanie, czy przetransportowywanie do najbliższego miasta. Za taką pomoc
fanatycy z OUN i UPA (zwłaszcza tzw. Służba Bezpeky) często karali swoich
rodaków śmiercią (por. np. Rozdział V, wieś Lisznia, gm. Uhorsk). Ale cała
ta pomoc była, niestety, tylko kroplą w morzu wobec dziesiątków tysięcy
wymordowanych wówczas Polaków.

Po czwarte, osobnej wzmianki wymaga zjawisko szczególnie zbrodniczego
podejścia do małżeństw mieszanych polsko-ukraińskich. W takich mianowicie
przypadkach ukraińscy ludobójcy nierzadko mordowali - gdzie się dało - całe
takie rodziny, łącznie z dziećmi (!), lub dochodziło co najmniej do mordu na
polskim współmałżonku. Mało tego, niekiedy pod groźbą kary śmierci zmuszali
ukraińskiego męża czy nawet ukraińską żonę do własnoręcznego zamordowania
polskiego współmałżonka (!!). Takie barbarzyństwo nie miało, w podobnych
sytuacjach małżeństw mieszanych (na przykład polsko-rosyjskich), nigdy
miejsca u Sowietów, lub w przypadku małżeństw niemiecko-żydowskich u
Niemców. U tych ostatnich w przypadkach maleństw mieszanych
niemiecko-żydowskich (mimo quasi totalnej Ausrottung niemieckich Żydów)
wydaje się, że większość owych małżeństw, choć mocno szykanowanych i
doprowadzanych do stanu głodowego, jednak przetrwała do końca wojny.
Jako charakterystyczny można tu przytoczyć znany casus prof. Karla Jaspersa,
który ożeniony był z Żydówką; jednak małżeństwo to było przez lata w
tragicznej Suizidbereilschafl (gotowości do popełnienia samobójstwa).
Zaś żądanie zabicia przez Niemca czy Niemkę swego żydowskiego
współmałżonka - było nie do pomyślenia.

Po piąte, w przypadkach ludobójstwa niemieckiego i sowieckiego na
Polakach chodziło o zbrodnie dokonane przez okupantów. Tymczasem
ludobójstwo ukraińskie dokonane zostało przez Ukraińców - obywateli
polskich, mieszkańców tamtych terenów w okresie II RP, którzy nie wykazali
choćby minimalnej lojalności. Ale, dodajmy, gdy było to dla nich korzystne,
Ukraińcy nadal skwapliwie na polskie obywatelstwo się powoływali, albo
wręcz, posługując się zrabowanymi dokumentami osobistymi zamordowanych
Polaków, "repatriowali się" pod ich nazwiskami do Polski lub przemieszczali
na Zachód.

Po szóste (tu wątek poboczny) z ludobójstwem ukraińskim związana była
przeważnie barbarzyńska "taktyka spalonej ziemi". Po zrabowaniu ruchomości
i inwentarza zamordowanych Polaków, ich budynki byty przeważnie palone
(wycinano nawet sady!), często niszczono także budynki publiczne, np.
szkolne. W tych ramach zniszczono też całkowicie dużą liczbę zabytkowych
polskich dworów z zabudowaniami gospodarczymi oraz kościołów i kaplic
katolickich. Takiego dodatkowego barbarzyństwa nie demonstrowali na ogół
ani Niemcy, ani Sowieci.

Wreszcie po siódme, Niemcy od dawna przyznają się do swoich zbrodni i
publicznie za nie przeprosili. Tak np. prezydent RFN Roman Herzog
przemawiając w Warszawie na uroczystościach związanych z 50-leciem
Powstania Warszawskiego 1 sierpnia 1994 r. powiedział wyraźnie:
"Pochylam głowę przed bojownikami Powstania Warszawskiego jak też
przed wszystkimi polskimi ofiarami wojny. Proszę o przebaczenie za to,
co wyrządzili Niemcy" (podkreślenie R. S.). Na parę gestów zdobył się
również prezydent Rosji Borys Jelcyn, m. in. kiedy składając 25 sierpnia
1993 r. hołd ofiarom Katynia na Powązkach w Warszawie, pocałował w
rękę prałata Zdzisława Peszkowskiego i wyszeptał słowo "przepraszam".
Wieczorem pokazała to całej Polsce nasza Telewizja. Także w literaturze
niemieckiej i od 10 lat - rosyjskiej, omawia się otwarcie ludobójstwo na
Polakach.
Natomiast zachowanie Ukraińców w tym względzie jest na ogól kompletnie
inne: demonstrowane jest milczenie, wielkie krętactwo lub wręcz grube
kłamstwo. Ten aspekt będzie jeszcze rozwinięty dalej.

Podsumowując punkt I: ludobójstwo ukraińskie na Polakach w okresie
II wojny światowej pod względem swej bezwzględności i barbarzyństwa,
a po jego dokonaniu - po dziś dzień! - ze względu na zaprzeczenia lub
co najmniej grubymi nićmi szyte relatywizowanie i wykręty - znacznie
"przewyższa" ludobójstwo niemieckie i sowieckie.

[...]

Ale prawda w końcu musi się przebić, również po stronie ukraińskiej:
DUCUNT FACTA VOLENTEM, NOLENTEM TRAHUNT. Tego ludobójstwa
już po prostu zakłamać się nie da.

Prof. dr Ryszard Szawłowski

Genocide - zbrodnie ludobójstwa na ludności Wołynia
http://www.genocide-pl.prv.pl/

///////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////

" To, co się stało przed 60 laty na Wołyniu, a później w innych częściach
Galicji Wschodniej, to było ludobójstwo. To było ludobójstwo w najczystszym
tego słowa znaczeniu. To było ludobójstwo na wielką skalę. I każdy, kto nie
chce tego powiedzieć, każdy, kto tego po prostu nie mówi, kapituluje przed
zbrodnią, zapewnia triumf zbrodniarzom, wykazuje słabość, która zawsze
w takich sytuacjach, dziś, jutro albo pojutrze, jest wykorzystywana . I to,
o czym w tej chwili mówię, nie jest żadną abstrakcją, nie jest rozważaniem
o ewentualnościach przyszłości. To są rozważania odnoszące się w sposób
zupełnie bezpośredni do tego, co dziś dzieje się na Ukrainie. Ja nie chcę
w imię polsko-ukraińskiego pojednania tego wątku tutaj rozszerzać, ale
wszyscy, którzy się stosunkami na Ukrainie czy Ukrainą interesują z tych
czy innych względów, doskonale wiedzą, o czym tutaj mówię.

Każdy, kto się cofa, kto wykazuje nieśmiałość choćby poprzez używanie
nieadekwatnego języka, nie tylko kapituluje przed zbrodnią, nie tylko
dokonuje wielkiego moralnego nadużycia, nie tylko zachowuje się tak,
jak przyzwoity człowiek i przyzwoity Polak zachowywać się w żadnym
wypadku nie powinien. Godzi także w polskie interesy polityczne. "

Jarosław Kaczyński w Sejmie RP
09 lipca 2003r.
4 kadencja, 52 posiedzenie, 2 dzień
całość wystąpienia: http://orka2.sejm.gov.pl/Debata4.nsf/main/47705D18

///////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////

" Na tle ludobójstwa hitlerowskiego i sowieckiego ludobójstwo ukraińskie
wyróżnia się swoistymi cechami: niszczeniem całej ludności polskiej tego
obszaru (jest więc porównywalne tylko z Endlösung ludności żydowskiej)
i nie istniejącym nigdzie indziej w doświadczeniach europejskich
okrucieństwem, przechodzącym granice wyobraźni.
Ginęły całe wsie polskie mordowane przez Ukraińców ze wsi sąsiednich,
przewodzonych przez ukraińskie bojówki UPA. Działały zresztą różne
przywództwa i ugrupowania (tzw. banderowcy, bulbowcy i melnikowcy),
ale w tym samym celu. Ginęli też nieraz Ukraińcy nie chcący się przyłączyć
do akcji. Popi prawosławni poświęcali broń zagłady (broń palną, noże,
siekiery, kosy i inne), odbywając uroczyste procesje, mordowano nielicznych
duchownych, którzy tego czynić nie chcieli. W przeciwieństwie do
masowych seryjnych metod uśmiercania przez Niemców i Rosjan – Ukraińcy
mordowali niejako indywidualnie, od niemowląt do starców, każdego
„odręcznie”, (...) "

Jacek Trznadel - CZARNA KSIĘGA UKRAIŃSKIEGO LUDOBÓJSTWA
(zagłada Polaków na Wołyniu)
http://www.jacektrznadel.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=13&Itemid=31

Wygłoszone 11 listopada 2003 w sali im. Porczyńskich w Warszawie jako
laudacja książki, która otrzymała I nagrodę im. Józefa Mackiewicza:
Władysław Siemaszko, Ewa Siemaszko: Ludobójstwo dokonane przez
nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-1945.
Wydawnictwo von Borowiecky, Warszawa 2000.

///////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////

"Tak, zbrodnię ludobójstwa dokonaną przez nacjonalistów ukraińskich na
kresach uważam za jedno z najstraszniejszych nieszczęść w całych naszych
dziejach. Nie oznacza to, że zbrodnie niemieckie czy sowieckie w czasie II
wojny światowej były mniejsze. Chodzi o to, że w najokrutniejszy z możliwych
sposobów mordowano starców, niemowlęta, dzieci, kobiety i mężczyzn za to
tylko, że byli naszej krwi. Dlatego, że współmałżonkom z mieszanych rodzin
nakazywano zabijanie swoich dzieci, żon i mężów. Takiego barbarzyństwa,
w takiej skali, w stosunku do Polaków, w naszych najnowszych dziejach nie
było. Jeśli dyskutujemy o zjawisku szybkiego skomunizowania społeczeństwa
polskiego po wojnie, o moralnym upadku, zagubieniu, nie zapominajmy: 1/3
naszego społeczeństwa doznała traumy zsyłek, potem mordów na swoich
krewnych, a w końcu wypędzenia ze swych rodzinnych kresowych stron. Mało
tego, przez 60 lat ofiary musiały milczeć. Niektórzy boją się do dziś... "

dr Lucyna Kulińska - Kiedy historię piszą politycy...
całość: http://www.snpp.pl/doktor.html

///////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////
--
cdn
* Jeśli zapomnę o nich, Ty, Boże na niebie, zapomnij o mnie *

Wydarzyło się 65 lat temu
http://65-lat-temu.salon24.pl/
cdn
2009-05-25 10:15:16 UTC
Permalink
Post by cdn
PAŃSTWO A PAMIĘĆ OFIAR
Nieupamiętnione ofiary zbrodni wołyńsko-małopolskiej
"Państwo a pamięć ofiar" (1/2) - Wydarzenia dnia 20.05.2009


"Państwo a pamięć ofiar" (2/2) - Wydarzenia dnia 20.05.2009



//////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////
Post by cdn
[...]
"Martwi nie mogą wołać o sprawiedliwość, obowiązkiem
żywych jest czynić to za nich. Mam na myśli obowiązki nie
tylko moralne, ale i obowiązki naszego państwa, jego
naczelnych instytucji i specjalnie do tego powołanych
urzędów."
Trwały pokój między Polską a Ukrainą może być budowany
jedynie "w oparciu o historyczną prawdę, potępienie sprawców
zbrodni i oddanie czci ich ofiarom".
"Nic nie usprawiedliwia mordowania ludności cywilnej, nie
usprawiedliwia tego żadna idea i żadna intencja, nawet jeśli
inicjatorzy zbrodni uważali, że kierował nimi ważny cel, jakim
jest wolność i niepodległość narodowa".
Rzecznik Praw Obywatelskich - Janusz Kochanowski
//////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////
Dziadowskie państwo polskie
Urzędnicy państwowi zbojkotowali odbywającą się pod patronatem
Rzecznika Praw Obywatelskich sesję poświęconą ludobójstwu
dokonanemu na polskich (ale także żydowskich, ukraińskich i czeskich)
mieszkańcach Wołynia przez ukraińskich nacjonalistów z OUN/UPA
i organizacji ich wspierających, a także przez ukraińskich SS-manów
z dywizji "Galizien".
Przedstawiciel MSZ odwołał swą obecność w przeddzień spotkania,
kilka godzin później odmówił uzgodnionego wcześniej wystąpienia
odpowiedzialny za państwową ochronę pamięci o walce i męczeństwa
narodu Andrzej Przewoźnik, który mówić miał o problemach związanych
z upamiętnieniem zbrodni i jej ofiar.
Nie wiem, jakie podano oficjalne powody (a co to ma za znaczenie?),
na dziennikarskiej giełdzie szybko pojawiła się informacja, że siłą
sprawczą był ambasador Ukrainy w Warszawie, który wykonał kilka
telefonów z groźbą, że jeśli w obecności wysokich urzędników
państwowych będzie się w Warszawie mówić o zbrodniach ukraińskiego
nacjonalizmu, to on się obrazi.
Wierzę, że tak było - pamiętam, jak w rocznicę zbrodni samo pojawienie
się tegoż samego ambasadora w Sejmie wystarczyło, by marszałek
lękliwie schował pod sukno zgłoszony przez część posłów projekt
upamiętniającej ofiary rzezi rezolucji.
To nie jest skandal. Skandal byłby wtedy, gdyby w taki sposób szarogęsił
się w Warszawie ambasador ruski, niemiecki albo amerykański. To byłby
skandal, bo w skandalu jest jeszcze jakiś sens, nawet jeśli to sens
oburzający. Wiadomo, że jesteśmy cieniasami, a wymienione kraje to
mocarstwa, więc pozwalamy im się kopać w tyłek w imię polityki realnej
("Tutaj można zrobić / historyczny przytyk / że co drugi volksdeutsch /
był real-politik", jak śpiewał Kelus).
Ale kiedy dajemy się ustawiać ambasadorowi państwa miotającemu się
na krawędzi istnienia, reprezentantowi opcji skrajnie nacjonalistycznej,
przez miażdżącą większość narodu ukraińskiego odrzucanej, i wysłannikowi
promującego nacjonalistyczną tradycję prezydenta, którego, wedle
najnowszych sondaży popiera 2 (słownie: dwa!) procent ukraińskich
wyborców - to sam nie wiem, jak to nazwać. To jakaś parodia, nonsens,
paranoja. Ponure żarty, żałosne kpiny. Przyrodzona padalcowatość i
służalczość naszej postkomunistycznej klasy politycznej, łącząca totalny
zanik godności z odruchem korzenia się przed obcymi, zyskała tu wymiar
surrealistyczny.
Ba! My przecież Rosji, mocarstwu wprawdzie tylko regionalnemu,
ale jednak mocarstwu, regularnie się za sprawą prezydenta stawiamy
(w gębie, oczywiście, bo to wszak jedyne, co umiemy). I za sprawą tegoż
samego prezydenta (nie tylko jego, ale w dużym stopniu) dopuszczamy
się podłości, jaką jest współudział państwa w zakłamywaniu, a co najmniej
zamilczaniu jednej z najokrutniejszych zbrodni II wojny światowej, w
której ofiarą obłąkańczej, bliskiej nazizmowi ideologii OUN padło około
stu tysięcy naszych rodaków.
To wszystko do tego stopnia nie ma sensu, że tłumaczyć się daje tylko na
sposób medyczny. Otóż polska elita polityczna, i to w równym stopniu jej
część platformerska jak i pisowska, postkomunistyczna i michnikowa,
słowem, prawie cała - zapadła na schorzenie, które czas pewien temu
pozwoliłem sobie nazwać "juszczenkozą".
Schorzenie to objawia się obsesyjnym popieraniem prezydenta Juszczenki
w przekonaniu, że jest on jedynym gwarantem demokracji na Ukrainie.
Popieraniu tym bardziej obsesyjnym i uporczywym, im bardziej Juszczenko
zdradza swych "pomarańczowych" wyborców i ideały, które głosił, i im
bardziej się uzależnia od skrajnie radykalnych partyjek pogrobowców
SS-Galizien i UPA. Jednym z efektów tej epidemii juszczenkozy jest,
że gdy niby "pomarańczowy", a w istocie od dawna już brunatny Juszczenko
stawia pomniki zbrodniarzom, to przedstawiciele państwa polskiego
ochoczo w tym mu pomagają, wierząc, że przez recydywę faszyzmu
wiedzie droga do zdemokratyzowania Ukrainy i ciągnięcie jej do Europy.
To skutek najbardziej oburzający, bolesny, ale i tak, jako przynależny do
sfery symboli, w sumie nie najbardziej zgubny w skutkach. Z punktu
widzenia polityki najgorsze jest to, że - podobnie zresztą jak w wypadku
Litwy, choć tam skala problemu jest daleko mniejsza - ugłaskiwanie
nacjonalistów poprzez entuzjastyczne popieranie ich antypolskich
szaleństw dało ten skutek, iż ukraińscy politycy uważają, że poparcie
Polski należy im się jak przysłowiowemu psu buda, że jest niezmienne,
a skoro tak, to nie trzeba się z Polską liczyć zupełnie i niczym jej za to
poparcie płacić.
Plują więc na nas z piątego pietra i wręcz się z głupich Lachów śmieją.
Kibice tej żałosnej "real-politik" nie przestają przekonywać, że
ustępowanie przed coraz bardziej rozzuchwalonym ukraińskim
nacjonalizmem to wymóg geopolityczny, ale co niby tym ustępowaniem
udało się załatwić, nikt nie umie powiedzieć. Bo nie załatwiono niczego.
Tchórzostwo nikomu nie imponuje, niczego nie załatwia, tylko rozzuchwala.
Powtórzę - boli mnie, gdy Polska płaszczy się przed wielkimi tego świata.
Ale gdy płaszczy się przed żałosnym bankrutem i jego rzezimieszkami,
to już jest więcej niż ból. To się po prostu chce wyć, patrząc, do jakiego
stopnia zeszło na dziady państwo dumnie się określające mianem
"III Rzeczpospolitej".
Rafał A. Ziemkiewicz
http://fakty.interia.pl/felietony/ziemkiewicz/news/dziadowskie-panstwo-polskie,1310982
[...]
//////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////
--
cdn
* Jeśli zapomnę o nich, Ty, Boże na niebie, zapomnij o mnie *

Wydarzyło się 65 lat temu
http://65-lat-temu.salon24.pl/
Kontynuuj czytanie narkive:
Loading...